Wróć do swojej strefy komfortu - rozmowa z Szatanem



Wstajesz wcześnie rano, idziesz pobiegać, zdrowo się odżywiasz, nie pijesz, nie palisz, ciężko pracujesz, co weekend jesteś w innej europejskiej stolicy, a po wieczornych wiadomościach leżysz grzecznie w łóżeczku, gotowy ponownie wstać o 5 rano? Frajer.




Ostatnio bardzo dużo mówi się o strefie komfortu - ściślej, o jej opuszczeniu. Chodzi głównie o to, żeby przestać robić to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, zacząć robić rzeczy nowe, prowadzić zdrowy tryb życia, wdrożyć całą masę rozwiązań, które zmienią nasze nędzne żywoty, w nędzne, ale modne żywoty. 

Jakiś czas temu poznałam takiego Pana z Warszawy. Spodnie w kancik, wąs prosto od barbera, wymuskany przedziałek, kanapki starannie opakowane w Jana Niezbędnego. Ten Pan z Warszawy zwrócił się do grupy moich towarzyszy, w pocie czoła pracujących, z następującą sentencją:
Pakujcie się, przeprowadzamy się do stolycy.




- Ale ja mam dziecko! - krzyczy koleżanka.

- Ale ja mam tutaj spotkania brydża! - wtóruje kolega.

- A ja mam tutaj kredyt hipoteczny! - inny kolega nie kryje poruszenia.

- A ja mam tutaj... Przyzwyczajenia. Czy to źle je lubić i pielęgnować? - pytam w myślach.

- Trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu, kochani - Pan z Warszawy wychodzi na korytarz, aby nalać sobie podwójne latte z kawowej maszyny. Na pewno nie uważa nas za "kochanych".


Po powrocie do domu, w myśl zasady, że jesteś tym co jesz, robię kanapkę z pasztetem. Muszę z kimś pogadać. Wołam moje przyzwyczajenia na tapczan. To grupka brzydkich kolesi w powyciąganych bluzach i koszulach flanelowych. Nigdy nie odchodzą od komputera, znają na pamięć dialogi z Baldur's Gate, a ostatni raz na mieście byli w 1992 roku, kiedy otwierano pierwszy w Polsce McDonald's. Razem z nimi siedzi inne przyzwyczajenie i moje alter ego zarazem - elfia druidka z nigdy finalnie nie zagranej sesji RPG Warhammera Fantasy Battle. Mistrz Gry wymyślił wtedy, że będzie zawsze lekko zataczająca się postacią, z ciężką torbą, wypełnioną ziołami i eliksirami. 

Patrzę na tą gromadkę z sympatią i politowaniem równocześnie. Zawdzięczam im masę rzeczy - nieprzespane noce na YouTubie, wycieczkę na zamek w Malborku, klejenie sztucznego miecza na konwent fantastyki, osiemdziesięciogodzinne zapętlone rundy Osadników z Catanu.

Czy pozwolili mi się rozwinąć? Tak, przeczytałam masę książek, zagrałam w masę gier, poznałam setki wartościowych osób, dobrze się bawiłam. Czy w pewnym momencie zatrzymali się, a ja razem z nimi? Tu również musi paść odpowiedź twierdząca. 


* * *


Kolejny wieczór w domu. W myśl zasady, że jesteś tym co jesz, zajadam twarde orzechy do zgryzienia. Boli mnie ząb mądrości - uważam, że to dobry znak. Nikogo nie wołam i z nikim nie muszę rozmawiać, ale pojawia się Szatan. 



Sięga do miseczki z orzechami, wybiera garść, wpycha do swoich ust i głośno przeżuwa. 
Szatan rzecze tak:


1. Nie musisz wstawać wcześnie rano

Wstawanie wcześnie rano, by następnie niezbyt późnym wieczorem udać się na spoczynek jest reliktem sięgającym XVIII wieku. Wiesz dlaczego ludzie funkcjonowali takim trybem? Bo nie było światła, nie było elektryczności. Nie mogłeś iść kupić marchewkę na targu, bo wieczorem było ciemno. Nie mogłeś poczytać książki do snu, bo było ciemno. Albo nie umiałeś czytać. Nie mogłeś, w końcu, iść się zabawić do klubu, bo nie było różowo-fioletowych neonów i głośników. Mamy już elektryczność. Jeśli twój organizm, mimo wielu lat prób przestawienia się, nacisków społecznych i krzyków matki żyje trybem trzecia w nocy - dziesiątka trzydzieści rano, daj mu tak funkcjonować i nie zmuszaj do biegania skoro świt. 

- Szatan, co Ty gadasz...
- Zamknij się, teraz ja mówię - Szatan zamyka mi usta i odpala papierosa.



2. Nie musisz pracować na etacie

Czy tam na zlecenie, ale jakby na etacie. Ten punkt bardzo mocno wiąże się z poprzednim. To oczywiste, że większość wybiera to, co wybiera większość. Ale to, czy to jest dobre dla ciebie, jego, jej, mnie, to już indywidualna sprawa. Widzisz, ja w Piekle mam własną działalność - kreatywna księgowość, demonetki z HR-u, czarty przy biurkach, ależ mam kurwa z nimi ambaras, nie raz, nie dwa. Cóż, wybrałem to sam. Nikt mnie do tego nie zmuszał. Tak mi dobrze. Zakurwiam jak popierdolony, ale wiesz co? Mogę wstać nawet o 13, a potem pracować cały dzień. Mogę sobie zrobić wolne, kiedy uważam to za słuszne. Nikogo nie muszę pytać czy mogę wyjść do lekarza - wiesz, w piekle jest okropny smog, czasem cierpią na tym moje płuca. Gdyby ktoś posadził mnie przy biurku na 8 godzin od ósmej rano do szesnastej, to pewnie byłoby stabilnie, ale bym po tygodniu ocipiał. Własna firma, to moja strefa komfortu. Zapewne orientujesz się jakie mam zdanie o Bogu, ale w jednym cwaniak miał racje - wolny wybór, to jest fajna sprawa.




3. Nie musisz do końca życia robić jednej rzeczy

Ileż to ja razy zastanawiałem się czy chcę zostać upadłym aniołem czy siatkarzem. Stara, gdybyś wiedziała jak mną targało, to byś powiedziała, że Szatan mną miota, hehe. Fajne macie ludzie te powiedzonka. Ad rem. Próbuję w życiu ciągle nowych rzeczy - azjatek, creme brulee, filmów Almodovara, uczę się kognitywistyki. Nie pozwoliłem sobie wmówić, że wybierając szkołę średnią i profil matematyczno-informatyczny, muszę swoją przyszłość powiązać z tymi zagadnieniami raz na zawsze. Podobnie ze studiami. Cały czas się rozwijam, wiesz?

- Byłeś w mat-infie? - sięgam po szlugi Szatana i odpalam jednego.
- Mało osób o tym wie, ale tak. Pamiętam jak kiedyś zrobiliśmy z Baalem wirusa na infie i wysłaliśmy go na poczcie dyrektorce. Otworzyła tego PDFa, haha!
- No dobrze, coś jeszcze masz do przekazania?


4. Nie musisz poddawać się dietom

- Widziałem jak wpierdalałaś ostatnio pasztet. Smakował ci?
- Mhm.

No właśnie, wpierdalaj więc pasztet. Lubisz burgery z frytkami? Szamaj. Lubisz schabowe i ziemniaki? Jedz ile wlezie. Nie musisz narzucać na siebie żadnego rygoru, lepiej stopniowo zmieniać swoje nawyki żywieniowe i odkrywać nowe smaki, niż nagle z dnia na dzień zapodać dietą Dukana. A jeśli w ogóle nie chcesz pracować nad figurą i z obecną jest ci dobrze, to naprawdę nie ma sensu, żeby jeść trawę z jednym pomidorkiem, dlatego, że WSZYSCY ćwiczą z Chodakowską. Nawiasem mówiąc znam Ewkę i jakbyś widziała co ona wpierdala jak nikt nie widzi...

- Szatan nie rozmawiajmy o tym, ludzie to czytają.
- Okej, okej. Gdzie byłaś ostatnio na jakimś wyjeździe?
- Eee... Warszawa się liczy?
- No właśnie. Nie zapierdalasz co weekend na Fuerteventurę, więc chciałbym...
- Szatan, bo ja hajsu na to nie mam.
- ...więc chciałbym powiedzieć, że...


5. Nie musisz podróżować

Naprawdę. Jeśli nie chcesz, to tego nie rób. Nie odkładaj przez cały rok na wakacje w Barcelonie, nie poluj na tanie loty do Tajlandii, nie zamawiaj SPA w Ciechocinku, by następnie, po tych wszystkich rewelacjach, cierpieć na kilkudniowego kaca finansowego. I nie tylko takiego. Nie wszyscy lubią podróże i muszą podróżować. Podróż to masa stresów, dodatkowych wydatków i taksówkarzy, żerujących na twojej nieznajomości terenu. Ja tam lubię pojechać sobie tu czy tam, chociaż jedno jest pewne: do nieba nie chodzę, bo jest mi nie po drodze!




6. Nie musisz być najmodniejszy

Torebka od Lui Witon nie uczyni cie lepszym człowiekiem. Ajfon 7 czy 7s nie uczyni cię lepszym człowiekiem. Tak naprawdę, to nie uczyni cię też gorszym, nie? Rzecz w tym, że wy ludzie za bardzo przywiązujecie uwagę do rzeczy kompletnie nieistotnych.

- Co według ciebie jest istotne, Szatanie?
- Wino, kobiety i śpiew, a potem więcej wina i więcej kobiet.
- Tak myślałam.

Wracając do rzeczy, naprawdę nie można definiować swojego statusu, szczęścia i sukcesu poprzez przedmioty. Jeśli ktoś ocenia cię po tym czy jesteś modny, masz dizajnerskie rzeczy i czy jesteś o trzy kroki do przodu ze znajomością trendów - to albo jest coachem albo blacharą.


7. Nie musisz mieć autorytetów

No i mój ulubiony punkt. Nie musisz się nikim inspirować, nikogo podziwiać, nikogo czcić (oprócz mnie) i nikogo darzyć ogromną dawką zaufania społecznego. Malarze, pisarze? To najczęściej alkoholicy i ćpuni, z takimi bądź innymi zaburzeniami osobowości. Naukowcy? To najczęściej emocjonalne zjeby, nudni jak flaki z olejem. Politycy? Sprzedali by siebie, wszystkich i wszystko na ruską dziwkę z dobrymi cycami (wiem, sprawdzałem). Rodzice? Rodzice karzą swoim dzieciom jeść krupnik, jak tak można?! Jest jeszcze specjalna kategoria pod tytułem papież Jan Paweł II...

- Dobra, Szatan, wystarczy na dziś!
- Kiedy ja dopiero się rozkręcam - Szatan sięga po kolejnego papierosa, ale gestem nakazuje, żeby się powstrzymał.
- Powiem Ci Szatan, że chyba będę musiała tą naszą rozmowę mocno ocenzurować. Skandalicznie się wyrażasz. 

Wstaję z tapczanu, podchodzę do barku. Wyjmuję pigwówkę, nalewam ją do szklanki i dolewam coli. Szatan, mimo mojego sprzeciwu zapalił kolejnego papierosa.

- Nie wiem czy powinnam o to pytać, ale... Wpadniesz do mnie jeszcze kiedyś?
- Następnym razem przygotuj słone orzeszki albo w panierce z wasabi. Te były bez smaku. 





* * *


Kilka dni później znowu mam okazję zobaczyć Pana z Warszawy. Tym razem ma koszulę Wólczanki i sweter w serek. Mówię do niego:

- Panie z Warszawy, Panie z Warszawy, chce przenieść mnie i moich brzydkich kolesi we flanelowych koszulach do stolicy!
- Słucham?
- Mam gdzieś wyjście poza strefę komfortu. Chcę ją przenieść razem ze mną!


* * *


Do poczynienia tego wpisu, częściowo zainspirował mnie ten test osobowości KLIK KLIK. A w zasadzie mój wynik.

Jestem "Dyskutantem" czyli mam coś wspólnego z Tyrionem Lannisterem z Gry o Tron, Irene Adler z Sherlocka Holmesa, Adamem Savage'em z Pogromców Mitów czy np. Jokerem z Batmana :) Podobno ten typ osobowości ma tylko 3% osób na świecie :P

Napiszcie koniecznie jakie macie rozwiązanie testu w komentarzu! :)



Te teksty też mogą Ci się spodobać:

Quasi-sarmaci w sieci

Obawa o Lolitę

Jak się nie upić w Krakowie - osobliwy przegląd lokali

Azory Horror Story

Share:

2 komentarze

  1. Życie mnie nauczyło, że należy unikać toksycznych stworzeń i ludzi, dlatego z szatanem nie gadam. To wredna, klamliwa menda jest. Na szczęście się na mnie obraził. Znaczy udaje obrażonego, bo próbuje przychodzić jak mam gorszy humor żeby mnie pogrążyć. Ale mówię mu :wal się matole! Nie dyskutuję z nim, nie warto. Testy osobowościowe przestałam robić. Jestem jaka jestem,nic nowego mi nie powiedzą. :-) Strefa komfortu? W Warszawie można mieć jeszcze lepszą, więc pomysł z przeniesieniem bardzo mi się podoba. :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem wykonawcą ale opis nie bardzo pasuje do rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń